Chyba dla każdego ten rok w wielu obszarach był przełomowy. Jedni stracili pracę, inni znaleźli zupełnie nowe źródła zarobku, a może i pasji. Wielu boryka(ło) się z problemami zdrowotnymi. Każdy z nas w jakiś sposób został dotknięty sytuacją na świecie, do której przyczynił się między innymi COVID.
Dla mnie ten rok jest trudny zdrowotnie. Najpierw 5 tygodni chorowania wiosną, teraz wirus i kolejne leczenie. Właśnie dowiedziałam się, że mam chorobę, z którą będę prawdopodobnie żyła do końca życia. Tego samego dnia zmarła moja ciocia, a osoba, bez której wsparcia nie moglibyście przeczytać wielu postów, posłuchać moich podcastów, czy przeczytać bloga – w tym roku kończy ze mną współpracę. To właśnie TE CHWILE, kiedy masz wrażenie, że świat wali Ci się na głowę, a życie daje Ci mocnego kopniaka.
Pytanie co z tym zrobić?
Można załamać ręce i poużalać się nad sobą. Jednak nie jest to plan długofalowy.
Przyznam Ci się do czegoś, do czego nie byłam w stanie przyznać się przed światem od miesięcy, choć już wiosną poczułam, że nie czuję tej “wolności” w rozwoju, z którą zaczynałam.
Kiedy pojawiły się lockdowny poczułam się trochę oszukana, uwięziona. Moje podróże po Europie, perspektywa podróży poślubnej w Indonezji i zimowych świąt w krainie pełnej śniegu, prysły jak bańka mydlana.
Wtedy poczułam, że moje życie zmienia kierunek. Zapragnęłam podążyć za nową wizją “wolności”. Przez prawie 9 lat chłonęłam piękne wizje mędrców świata, którzy znają “sekret” sukcesu i źródło szczęścia. Podążałam ich szlakiem i chciałam się dzielić tym, czego się od nich dowiedziałam. Wiele z tych rzeczy okazało się świetnymi narzędziami na poznanie siebie. Jednak od wielu miesięcy inne rzeczy mnie cieszą. Inną drogę do swojej wolności odnalazłam. Znajduje radość w prostocie. W pięknie przyrody, kubku herbaty z przyprawami i dobrej książce pod kocem. Tak wygląda dziś moja wizja “wolności”. Wolność to wybór tego, co nam jest bliskie. Dla mnie to właśnie natura, życie w zgodzie ze sobą, bez udawania, że świat jest piękny, gdy ktoś wylewa na nas pomyje. Ale także bez lęku i strachu, kiedy postanowimy trochę zmienić kurs. MYfreeDOM zmieni kurs w najbliższym czasie i to dzięki cudownemu elfowi – Ani, która dbała o moją stronę i posty przez ostatni rok. Dziś mały przedsmak.
Jakiś czas temu pojawiło się pytanie o sposoby na radzenie sobie z tym, co się dzieje na zewnątrz.
Nie mam złotego środka, ale znam przynajmniej pięć prostych sposobów do zastosowania przez każdego już teraz. Jeśli masz chęć, spróbuj.
- Wyłącz internet i/lub telewizję
(OK możesz poczekać do końca tego tekstu ;))
W sobotę obudziłam się z postanowieniem: unikam filmów, Internetu i wiadomości w sieci.
Przez pierwsze dwie godziny wchodziłam do emocjonalnej “piwnicy” z bejsbolem i nawalałam każdego, kogo tam spotkałam. Łącznie z samą sobą. A spotkałam sporo duchów z przeszłości.
Jednak potem przyszedł spokój. Myśli jakby się uspokoiły i zaczęły szukać nowych rozwiązań, odpowiedzi na pytania o to, co jest moje. Na co mam chęć? Co lubię? I po co w ogóle czytam te brednie w mediach?
Im częściej zaglądam do Internetu, czy telewizji, tym bardziej widzę, jak bardzo ten świat wariuje, jak media robią nam z mózgu sieczkę i bombardują stekiem bzdur. Większość ich informacji się wzajemnie wyklucza, choć w przekazach medialnych sąsiadują na jednej stronie.
- Wybierz się na randkę
Tak! Randka i to w pojedynkę. To sposób, który poznałam dzięki “Drodze artysty” J. Cameron. Autorka książki zachęca do tego, aby przynajmniej raz w tygodniu wybrać się na “artystyczną randkę”. Zaprosić swoje artystyczne oblicze do działania. Jednak dlaczego to ma być tylko aspekt twórczy? Czy nie fajnie byłoby się wybrać gdzieś po prostu ze sobą? Ubrać się ładnie, uczesać, może nawet zrobić jakiś makijaż. Możesz pójść tak choćby do lokalnego sklepu, czy na spacer?
A może na co dzień jesteś “eleganckim człowiekiem” i potrzeba Ci trochę więcej luzu? Spróbuj więc uwolnić, choć na kilka godzin swoje wewnętrzne dziecko. Zabrać je na jesienny spacer w deszczu, albo do lasu, gdzie może szurać liśćmi. Randki to tak naprawdę czas dla tego aspektu Twojej osobowości, której zwykle nie pozwalasz się ujawnić, bo “nie wypada”. Spróbuj. Może odkryjesz coś dla siebie?
- Posłuchaj przyjemnej (dla Ciebie) muzyki
Muzyka, zwłaszcza taka, która relaksuje, albo pobudza do tańca, powoduje, że Twoje ciało się odpręża, relaksuje. Poprzez taniec wytwarzasz endorfiny. A muzyka relaksacyjna (misy i gongi tybetańskie, muzyka klasyczna, czy jakieś orientalne rytmy) wpłyną dobrze na spokój myśli i pomogą znaleźć ukojenie.
- Oddychaj
Oddech to jeden z leków, do których mamy ciągły dostęp, jednak większość z nas nie korzysta w pełni z jego mocy i możliwości. Staraj się jak najczęściej uważniej oddychać, zwracając uwagę, czy powietrze wpływa jedynie do Twoich płuc, czy uruchamia także “brzuch”? Im głębiej oddychamy, tym bardziej uspokaja się nasze ciało i myśli.
Podzielę się jednym z ćwiczeń, które od wielu lat stosuję i wielokrotnie pomagało mi w stresowych sytuacjach. Zapożyczyłam je od Anthony’ego Robbinsa, a polega na tym, aby oddychać 3 fazowo.
Bierzesz oddech, powiedzmy licząc do 5.
Wówczas zatrzymujesz powietrze licząc do 20
I wypuszczasz je licząc do 10.
A więc zasada jest prosta liczba x razy 1 na wdech, ta sama liczba pomnożona przez 4 zatrzymanie i ta sama liczba pomnożona razy 2 wydech.
Jeśli nie jesteś na początku w stanie wytrzymać 20 sekund wstrzymując powietrze, spróbuj zmniejszyć ilość sekund na wdechu do 3 lub 4. Wtedy odpowiednio uzyskasz 12 i 16 sekund przytrzymując powietrze oraz 6 i 8 na wydechu.
Proste, ale jakże skuteczne. Spróbuj wykonywać to ćwiczenie kilka razy dziennie, powtarzając je przynajmniej 3 razy.
Dotleniony mózg lepiej pracuje i lepiej radzi sobie ze stresem.
- Bądź
Wszystkie powyższe ćwiczenia mogą wesprzeć Cię w osiągnięciu tego stanu. Zachęcam Cię jednak do bycia uważnym. To ostatnie ćwiczenie warto wykonywać częściej, jednak dla zabieganych zachęcam do spróbowania chociaż raz dziennie tuż przed snem lub po przebudzeniu.
Zamknij oczy i spójrz na miniony dzień (jeśli robisz to wieczorem), albo zobacz w wyobraźni kolejne godziny. Zobacz ludzi, którzy Cię otaczają, ich pracę i zaangażowanie. Czy masz wygodne łóżko, ładną pościel? Czy masz miejsce, gdzie możesz spać, albo kogoś z kim możesz wypić poranną kawę? Jeśli nie to może docenisz fakt, że jesteś zdrowa/y? Że możesz się samodzielnie poruszać, masz płuca, które pomagają Ci oddychać, serce, które pompuje krew… Może docenisz, że umiesz czytać i pisać. Drobne rzeczy, których nie zauważamy w codzienności, a które sprawiają, że ten świat jest piękniejszy. Doceń codzienność. Włącz uważność i podziękuj za to, co masz.
Proste, prawda? 5 ćwiczeń, które możesz wykorzystać już teraz. Nie potrzebujesz super sprzętu, ani nowych urządzeń czy lepszej sukienki, aby poczuć się lepiej. Wystarczy zacząć żyć. Życie to nie jest coś, co nam się przydarza, gdy gonimy za sławą, pieniądzem i sukcesem. To źródło naszej wolności, które często wikła nas w dziwne historie. To TE CHWILE.
Wszystkiego dobrego!
My ludzie uwielbiamy, utrudniać sobie życie a to co najprostsze jest najbardziej efektywne. Zabieram się od teraz do stosowania tych 5 sposobów 🙂
Cieszę się niezmiernie.
Prostota rzeczywiście może być kluczem do freeDOM każdego z nas.