Rozwój osobisty to studnia bez dna. Zaczynasz powoli, lekko muskając temat, potem brodzisz w morzu wiedzy, kompetencji i umiejętności po kolana, nurkujesz… Aż tu nagle odwracasz się i plaża gdzieś zniknęła z horyzontu. To, co znane, rozmyło się, a może zatonęło jak mityczna Atlantyda.
Nie ma powrotu. Więc płyniesz do przodu, ale drugiego brzegu też nie widać. Nawet statku, czy wyspy, na której można by odpocząć. Więc wiosłujesz rękoma i co jakiś czas tylko pozwalasz sobie podryfować po oceanie, aby odzyskać trochę sił.
Jednak im dalej, tym większe niebezpieczeństwa czyhają. Rekiny i cała fauna oceanu. Zdradzieckie prądy i Trójkąt Bermudzki. A Ty wsiąkasz w to coraz bardziej. I nagle brak już sił, bo przecież wciąż MUSISZ przeć do przodu. Potrzebujesz podnieść kompetencje, nauczyć się tego, czy tamtego, rozwinąć nowe techniki… Ląd zniknął, a Ty wciąż płyniesz, wciąż marzysz o dniu, kiedy będzie Ci dane dopłynąć do wyspy zwanej “SUKCES”.
Do miejsca, w którym będziesz wystarczająco dobra, znana, bogata, gdzie będziesz mieć idealne ciało, najlepsze oceny i wyniki. Jednak Twoja podróż trwa już wiele dni, wiele miesięcy, a może i lat, a Ty opadasz z sił, realizując plan wielkiego trenera, który mówi: dasz radę! Możesz więcej, możesz lepiej, możesz bardziej, itd. I choć totalnie opadasz z sił, masz wrażenie, jakbyś wpadła w duchowy Trójkąt Bermudzki, w którym giniesz nie wiadomo gdzie, to płyniesz wycieńczona i z każdą chwilą narasta w Tobie frustracja, że ta ziemia obiecana, która kiedyś wydawała się rajem, jednak nie istnieje. Jest pięknie zapakowaną szarą rzeczywistością guru, którzy mają normalne życie, jedzą, śpią, robią kupę i wychowują dzieci. Którym czasem też się nie chce, ale skoro 20 lat mówią o sukcesie i o tym, jak im się udało osiągnąć to wszystko, to NIE WYPADA przyznać się, że też miewam gorsze dni. Dalej będę cisnąć historię o cyborgu, który je idealnie, ma perfekcyjny dom, wszystko idealnie zrobione, śpi po 5-6 godzin, a resztę czasu uczy się i pracuję na najwyższych obrotach. “Wzrastasz” więc w kolejnych mitach o tym, jak idealnie żyć? Kiedyś to rodzice i dziadkowie mówili Ci: “Ucz się dobrze, idź na studia, znajdź męża/żonę, posadź drzewo, musisz mieć dobrą pracę, dużo dzieci, itd.”. Mieli przepis na Twoje życie. Dziś jesteś dorosła i sama możesz podjąć najlepsze decyzje. Jednak z jakiegoś powodu boisz się zapytać siebie: “Czego pragnę?”. Idziesz więc do tych, którzy mają przepis na sukces i pytasz: “Jak żyć?”, “Jak osiągnąć sukces?”. A oni mówią: Ci jedz to, czytaj to, śpij tyle, żyj tak… Mówią Ci, kogo słuchać, a kogo nie, co jest dobre, a co nie. Więc testujesz, próbujesz i żyjesz tak, jak powiedzieli Ci, że masz żyć.
Nie zauważyłaś, że kolejny człowiek przejął nad Tobą kontrolę. A jedyne, czego pragnęłaś to dobrze żyć i być szczęśliwą. Rozwój osobisty okazał się pułapką, jak kołowrotek dla chomika, z którego trudno wyskoczyć.
Jeśli odważyłaś się na tę przepiękną, fascynującą i nieprzewidywalną podróż do wnętrza siebie to jestem prawie pewna, że przyszło Ci się zmierzyć z naszymi odwiecznymi demotywatorami, jak: “musisz”, “odnieść sukces”, “nie wypada”, “trzeba”, “powinno się”. I jeśli jesteś w tej podróży wystarczająco długo, to pewnie trafiłaś już na nie jednego GURU. Mistrza, który prawdę Ci powie i sprzeda przepis na sukces, na najlepsze życie, jakie możesz mieć. Nie musi znać Twojej historii, wiedzieć gdzie i skąd pochodzisz, z czym się mierzysz, wystarczy, że zastosujesz jej/jego uniwersalny środek, a jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Twoje życie się zmieni. Działa równie dobrze jak każdy inny środek uzależniający.
Mam świadomość, że ten tekst może być strzałem w kolano, jednak wiem też, że rozwój ma bardzo różne oblicza. I spotkałam na swojej drodze ludzi, którzy pokazali mi swoją drogę, swoją prawdę, powiedzieli: podążaj za tym, a będzie Ci dane dostąpić SUKCESU i takich, którzy nauczyli mnie patrzeć w głąb siebie, szukać odpowiedzi u jedynego mistrza, który zna każdą odpowiedź na wszystkie pytania, na które pragniesz poznać odpowiedź. Nawet te, których boisz się zadać. Ten mędrzec tkwi w Tobie. To Twoje “ja” ma odpowiedzi na to, co Cię męczy, dręczy, uwiera, niepokoi, zastanawia, fascynuje. Tam, głęboko w Tobie zapisana jest droga, pakiet Twoich mocy, Twoja własna legenda. Twoja własna historia do opowiedzenia. Ja to źródło życia, z którego możesz czerpać garściami i będzie Cię poiło przez lata, jeśli nauczysz się go słuchać i otworzysz się na dary, które niesie.
Już za chwilę wyruszam w kolejny rejs po oceanie możliwości. Kobieta zmienną jest, więc tak, tym razem zmieniamy góry na morze. Wierzę, że obie te przestrzenie mają moc budowania charakteru i umiejętności, które można wykorzystać w życiu. To mój freeDOM, a więc tym razem chcę zabrać na pokład mojego żaglowca osoby, które pragną odkryć wewnętrzny głos. Spotkać się ze swoim “ja”. Poznać i odkryć siebie na nowo. Każdy z nas jest kapitanem własnego statku. Ty znasz trasę, potrzeby i strachy, które kryjesz w swojej szafie. Nie wiem, jak masz żyć. Nie wiem, czy marzysz o luksusach, tytułach i szybkich autach, czy o przysłowiowym “świętym spokoju”. Jednak wiem, że cokolwiek Cię przyzywa, możesz to mieć. Nie potrzebujesz przepłynąć wpław całego życia rozwijając się dążąc do “sukcesu” innych ludzi. Możesz stać się tym, kim pragniesz, odkrywając swoją własną prawdę. Spotykając się ze sobą. Z mędrcem, który w Tobie tkwi. Będzie to droga do wnętrza siebie. Jeśli masz ochotę, to zapraszam Cię na pokład fяeeDOM life. Odkryjmy czym jest “я”, czyli Twoje “ja”.